Jako, że fotki zrobiłam już dawno... dziś je zmniejszyłam i wstawiam... może zmobilizuje mnie to do konkretniejszych postów ;)
Kilka moich pomadek nude i nie tylko...w beżach i różach.... Wybaczcie, że opakowania takie upaćkane...
od lewej:
1. Wet'n'Wild Toffee Delight (dla mnie za ciemna, to raczej brąz niż beż)
2. Rimmel Nude Delight (u mnie wygląda zbyt pomarańczowo)
3. NYX Circe (fajna, bardzo kryjąca, nakłada się dość grubą warstwą, więc ja dla bardziej naturalnego efektu ją wklepuję)
4. Essence In the nude (bardzo ją lubię, naturalna, delikatna, kremowa)
5. Vipera nr 16 (fajna, dobrze kryjąca, ma piękny różowy odcień)
6. Inglot 262 (tępa, sucha, podkreśla skórki, jasna, nakładam ją zazwyczaj razem z inną pomadką)
7. No name... kupiłam ją w sklepie z drobiazgami za 2zł (jasny róż, chłodny, na ustach wygląda bardzo jasno, ma ładny zapach trochę jak krem nivea)
8. Oriflame Power Shine Frosted Champagne (ma mnóstwo maleńkich drobinek i piękny kolor, pachnie arbuzem mniam)
Nie ma tutaj jeszcze mojej nowej pomadki Essence All about cupcake, ale myślę nad zrobieniem osobnego posta o niej i o In the nude
A Wy znacie wymienione przeze mnie pomadki? Macie? Lubicie?
Mam tą z essence odcień świetny gorzej z trwałością:-)
OdpowiedzUsuńja szukam i szukam jakiejś pomadki nude, ale nic mi niestety nie pasuję, ani nie mogę źnaleźc niczego, co by mi odpowiadało :(
OdpowiedzUsuńpozdrawiam kiss :*
Makeupkama, coś za coś ;)
OdpowiedzUsuńLexi, trzeba próbować, testować i szukać :) jest ogromny wybór!
Fajny post :) Lubię pomadki nude :)
OdpowiedzUsuńśliczne masz te szmineczki :)
OdpowiedzUsuńmam jedną pomadkę z essence, ale nie do końca mi ona odpowiada, bardzo za to polubiłam się z pomadką vipery z serii cream colour.
OdpowiedzUsuń